To
już jutro. Jutro muszę lecieć do niej. To wszystko przez nich.
Przez nią i jej ojczulka..
A dlaczego nie mogę zostać z moim
ojcem? Bo on sam mnie tu nie chce łapiecie to? Mój własny tata nie
chce abym z nim została. „ Ali zrozum tak będzie lepiej” gówno
prawda nie będzie lepiej.
Ja nie chce nigdzie lecieć no ale,
przecież i tak nie mam nic do gadania. Jedynie Justin się za mną
wstawił ale to i tak nic nie dało. Pewnie nie wiecie o co chodzi,
więc już tłumacze , moja mam i tata się rozwiedli, a to bo moja
mama nazłaziła kogoś innego ma na imię Patrick i ma córkę
Samantę.. Wczoraj się dowiedziałam, że mam lecieć do niej i z
nią zamieszkać, oczywiście mama i ten jej nowy fagas też lecą,
pytałam czemu nie mogę z nimi mieszkać to usłyszałam „ chcemy
abyś ją poznała” hah i ja niby mam poznać kogoś kto rozwalił
naszą rodzinę? Nie dzięki, wole zostać tu.
Jest już 3 w nocy
a ja nadal nie mogę spać.. i myślę o tym wszystkim.
Wzięłam
paczkę papierosów i wyszłam na balkon, nikt nie wie o tym, że
pale, ćpam czy samo okaleczam się. I niech tak zostanie. Wyjęłam
papierosa i go zapaliłam. Pale gdy muszę odreagować. Nie rozumiem
jednego jak Justin przyjął to tak spokojnie. Zgodził się od razu.
Ale dobrze, że jedzie z nami on jedyny mnie rozumie. Gdyby nie on
już dawno by mnie nie było. Nie mam przyjaciółki ani przyjaciele,
a co dopiero chłopaka. Zresztą nie dziwie im się, nikt nie chce
się zadawać z takim czymś jak ja..
zgasiłam papierosa i
weszłam do pokoju, położyłam się na łóżku i moje powieki
stały się coraz ciesze, w końcu zasnęłam..
***
- Wstawaj
księżniczko- usłyszałam, że ktoś mnie budzi, ale zaraz
wiedziałam kto to. Tylko jedna osoba tak do mnie mówiła Justin.
-
Niee.- szepnęłam prawie nie słyszalnie i okryłam się kołdrą po
samą głowę.
- Ali proszę – Justin siadł na łóżko i lekko
mną potrząsnął.
- Justin daj mi jeszcze 5 minut- powiedziałam
do niego.
-Ali,
wstawaj mama zrobiła naleśniki- powiedział, a ja momentalnie na
niego patrzyłam, kocham naleśniki !!!
- Naleśniki? Mniam daj
mi 1o min zaraz zejdę- Justin się zaśmiał i pokiwał głową na
zgodę i wyszedł. Poszłam do garderoby i myśląc co mam założyć,
rozczesywałam włosy.
Wybrałam czarne leginsy w kwiaty,
dżinsową koszule, oraz czarne vansy. Włosy spięłam w wysokiego
koka, i zrobiłam lekki makijaż. Gotowa zeszłam na dół na
śniadanie. Weszłam do kuchni gdzie już wszyscy siedzieli.
Zdziwiłam się gdy zobaczyłam Patricka. Ale nie dałam tego po
sobie zobaczyć.
- Dzień dobry- powiedziałam i usiadłam do
stołu gdzie już czekał na mnie talerz pełen naleśników, a obok
niego w szklance koktajl truskawkowy.
- Dzień dobry kochanie-
powiedziała moja mama i uśmiechnęła się. Przez cały czas
rozmawiała z Patrykiem. Gry skończyłam jeść odniosłam talerz
do zmywarki. Obróciłam się i spytałam:
- o której lecimy?-
mama przestała rozmawiać i obróciła się do mnie
- za 3
godziny – powiedziała, ja pokiwałam głową i wyszłam z kuchni
kierując się w stronę mojego pokoju.
**
Już po raz piąty
sprawdzam czy wszystko spakowałam. I dopiero teraz zauważyłam że
nie mam
prostownicy, poszłam do łazienki i zaczęłam szukać,
po 5 minutach znalazłam ją i moją żyletkę, którą również
zabieram. Spakowałam je, i poszłam się przebrać w rzeczy które
sobie przygotowałam. Wybrałam czarną bokserkę, kremową
spódnice,do tego czarna kurtka, kremowe butki i torebkę. Włosy
uczesałam w warkocza. Poprawiłam makijaż i popatrzyłam na swoje
odbicie w lustrze. Nie było tak źle.
-Ali, chodź już musimy
jechać- usłyszałam głos Patryka który zabierał moją
walizkę.
Ostatni zaraz popatrzyłam na mój pokój, przypomniało
mi się wszystko, łza spłynęła mi po policzku. Zamknęłam drzwi
i zeszłam na dół.
- a gdzie tata?- spytałam gdy zobaczyłam
wszystkich oprócz niego
- nie dał rady przyjechać, kazał cie
przeprosić- nic nie odpowiedziałam tylko wyszłam z domu i
poszłam do auta. Justin usiadł obok mnie, widziałam, że jemu też jest smutno z powodu taty. Oparłam głowę na jego ramieniu, a on pocałował mnie w czoło
![]() |
| dom Samanty |



Brak komentarzy:
Prześlij komentarz